If you can dream it, you can do it! – tym jednym zdaniem można podsumować wernisaż pt. In love with Portugal i spotkanie autorskie z Kat Piwecką, które odbyło się 23 lipca 2022 w Pałacu w Jankowicach.
Zawsze fascynowały mnie romanse, ale wiecie nie takie zwyczajne – kobiety z mężczyzną – bo sama potrafię je sobie doskonale wyobrazić. Zdecydowanie romans kobiety z danym krajem, określoną społecznością od zawsze wydawał mi się fascynującą przygodą i idealnym pomysłem na życie. I właśnie dzięki temu za każdą pracą kryje się pewnego rodzaju intymność uchwycona w kadrze, swoiste uwielbienie. Głód wrażeń zaspakajany codziennie staje się najwyższą wartością, a każdy nowy kęs przybliża nie tylko artystę, ale i odbiorcę do spełnienia i ukojenia skrywanych emocji.
Powiedzieć o niej kobieta sukcesu, to nic nie powiedzieć. Za artystycznym uznaniem kryje się prawdziwa pasja zrodzona z marzeń i twórczych wyborów, odwaga, a nade wszystko głowa pełna pomysłów nie tylko na kolejne fascynujące i piękne zdjęcia, ale zwyczajnie na siebie.
Wczorajsze spotkanie to nie tylko garść wspomnień dotyczących początku drogi oraz pierwszych podróży do ukochanej Portugalii, ale również fascynujących historii związanych z poszczególnymi zdjęciami, osobami, a nawet prostych porad – dla takich jak ja – fotografów amatorów. Tak, Kat Piwecka uważa, że trzeba robić zawsze dużo zdjęć! I w sumie nic w tym dziwnego, sama przecież stworzyła niezwykle oszczędny w słowa album ze zdjęć z licznych podróży do Portugalii w myśl zasady, że jeden obraz mówi więcej niż tysiąc słów, choć w jej przypadku należy powiedzieć, że raczej jedno ujęcie! Ale nic nie dzieje się ot tak – marzenia wymagają wiary i zaufania oraz emocjonalnej inwestycji w postaci oczekiwań. Prowadzenie projektu od koncepcji do ukończenia, jak również swoboda twórcza zdają się być kluczem do odczuwania życiowego spełnienia i obfitości w każdym obszarze. Docenianie przyjemności i darów, które mamy w zasięgu ręki (czasami obiektywu, nawet jeśli jest to smartfon), jak choćby przypadkowa rozmowa – mogą nas doprowadzić dalej niż sami myślimy.
Uczestnicy spotkania mogli o Portugalii nie tylko posłuchać i ją zobaczyć na prezentowanych pracach, ale mogli jej też posmakować – zwieńczeniem była kawa serwowana z korą cynamonu oraz specjalnie przygotowane z tej okazji przez Kocie łakocie portugalskie specjały, czyli pasteis de nate. W moim przekonaniu tego typu słodkie przyjemności zasługują na miano soul food, które bierze się z serca i zakotwiczonych wspomnień ukrytych w DNA cukiernika, a tego typu niuanse doceni każdy podróżnik.

To nie moja pierwsze, ani z pewnością ostatnie spotkanie z talentem Kat Piweckiej, z jej optymizmem i energią, którą emanuje – bowiem historie o odnalezieniu własnego miejsca oraz spełnieniu, właśnie teraz w czasie historycznych wręcz zakrętów ludzkości są nam wszystkim niezwykle potrzebne. Życie zawsze jest tak wspaniałe, jak sami je uczynimy i zapamiętajmy już na zawsze, że: If you can dream it, you can do it!

 

PS Być może nie pojadę dziś do Porto czy Lizbony, ale mogę w pamięci odtworzyć kilka znanych mi już dobrze zdjęć, a kawa z korą cynamonu z pewnością wejdzie na stałe do moich codziennych rytuałów, podobnie jak snucie planów na kolejne lata – za co organizatorom dziękuję, przesyłając swoją skromną recenzję.
dr Beata Michalska